środa, 21 grudnia 2016

Jestem mordercą (3 w 3)

Na ostatni film wybrałem rodzimą produkcje w lokalnym kinie: Moskwa. Poznajcie opinię na temat filmu z najbardziej źle dobranym tytułem w tym roku:

Tytułem wstępu - nazwa filmu jak najbardziej trafiona... mówi w sumie nam od początku kto tu jest tak naprawdę ten zły. Aczkolwiek nie zmienia to faktu, że trafiona. Po prostu... dziwnie się czułem jakoś... gdy... przy kasie... na pytanie Pani: "na jaki film", musiałem odpowiedzieć: "Jestem mordercą".

Najgorszy film jaki widziałem w tym roku! Ale serio... bo liczyłem na coś ambitnego. A tutaj od początku wszystko nie tak:

Muzyka to istny strzał w szpotawe kolano. Kto to kurwa dobierał? Jaki jest sens dawać do polskiego thrillera, obsadzonego w prlu, muzykę rodem z "Whiplash"? Może to w sumie był nawet Whiplash? Nie wiem... wiem, że to gówno w ogóle nie pasowało i bardziej tworzyło nastrój jak w komedii... szczególnie przy akompaniamencie Adamczyka i kurwa Sławomira. Serio, kto kurwa wpadł na ten fenomenalny pomysł umieszczenia tam Pana Zapały? Co ma w głowie człowiek, który patrząc na wygląd tego pana stwierdził: "Nadaje się"?! 
Casting najgorszy jaki widziałem ostatnimi czasy. Absolutnie nikt, poza Jakubikiem, nie pasował mi do tej produkcji, nie wspominając już o swojej roli. No ale wiadomo, Jakubik to inna w ogóle klasa. "Gra" Pana Haniszewskiego tak bardzo sztuczna, że miałem wrażenie jakbym oglądał Maxa Payna zmiesznaego z Ryśkiem z klanu! Drewniana rola absolutnie do szpiku kości. 

Historia, choć oparta na faktach, nie głupia, ale przedstawiona w tak ewidentnie głupi sposób, że to przyprawia o zawroty głowy. Kto był takim geniuszem by wjebać na początek scenę z samego końca? Przecież to kurwa mija się z jebanym celem! Po co oglądać film, który wiadomo już jak się skończy. I cała intryga w pizdu. W sumie to nie ma w tym filmie intrygi... film nie stara się nas utwierdzić w tym czy Kalicki jest winny czy nie. Raczej od samego początku pokazuje nam, że został wrobiony, tylko zbieg niefortunnych okoliczności sprawił, że zadynda pod koniec. Bo dzięki jakiemuś geniuszowi wiemy o tym od początku seansu! 
Film, który niemiłosiernie się dłuży tak notabene, raczej pokazuje nam jak Rysiu po wylewie gdy uciekł z klanu stał się bardzo, bardzo złym człowiekiem. Widzieliście jak on uderzył swoją kochankę!? Nie miej już wątpliwości widzu, to bardzo, bardzo zły człowiek... nie ładnie jest być takim - od reżysera.

A na plus... no historia, gdyby ją poprowadzić ciut inaczej i faktycznie zbudować klimat thrillera, bo ten film tyle ma wspólnego z thrillerem, co Szybcy i wściekli z arcydziełem. No i zdjęcia. Coś co już dawno zaobserwowałem... zdjęcia, operatorów to my mamy fenomenalnych, w prawie każdym filmie są przepiękne. Szkoda tylko, że cała reszta leży i kwiczy...

Ocena końcowa 6/10. +1 za zdjęcia i +1 za Jakubika (gdyby nie to dałbym 4 albo i mniej).

1 komentarz:

  1. Zgadzam się i dodam od siebie, że niestety Pieprzyca jako reżyser może brylować jedynie w telewizji, bo też warsztat ma na wskroś telewizyjny. Widać to w kadrach, doborze i prowadzeniu aktorów, toporności dialogów i ogólnie telewizyjnym sznycie produkcji (i to rodem z końca lat 90-tych). Film na motywach jednego z najbardziej emocjonujących i zawiłych procesów PRL jest tak nudny i nieabsorbujący, że ciężko w to uwierzyć. Nawet nie będę go porównywał do "Czerwonego Pająka" Koszałki, bo nie chcę kopać leżącego.

    OdpowiedzUsuń